Zero zero, ale trochę się działo

Chorzowianin 2016-02-12 | Komentarzy: 0
Niebiescy zremisowali z Zagłębiem Lubin bezbramkowo w pierwszym meczu po zimowej przerwie ligowej Ekstraklasy.
Zero zero, ale trochę się działo

Mariusz Stępiński w ataku na bramkę Zagłębia Lubin | fot. Marcin Bulanda

Ligowa zima w tym roku wyjątkowo krótka, bo już późną wiosną Euro 2016, ale mimo to wielu kibiców nie mogło się doczekać pierwszego w tym roku meczu Ekstraklasy. Inaugurację zaplanowano w Chorzowie. Rywalem Ruchu było Zagłębie Lubin.

Chwilę przed meczem minutą ciszy kibice uczcili Hermana, zmarłego niedawno sympatyka „Niebieskich”.

Na naszym stadionie pojawił się w piątek były, dobrze znany w Chorzowie, zawodnik. Filip Starzyński po nieudanym pobycie w belgijskim Lokeren wrócił do kraju. Obecnie jest wypożyczony do dzisiejszych rywali chorzowian. 

Ale w dziewiątej minucie kibicom Ruchu przypomniał się inny były piłkarz "Niebieskich". Łukasz Janoszka spoza szesnastki tak zawinął piłkę, że ta nieco minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki strzeżonej przez Matusa Putnockiego.

- Czuję niedosyt, bo mogliśmy się pokusić o zwycięstwo - przyznał po meczu Ecik. 

Potem Putnocky miał sporo pracy. To między innymi znów dzięki jego fantastycznym interwencjom Ruch nie przegrał meczu. Wybronił między innymi świetne uderzenie Filipa Starzyńskiego. Mogła to być bramka kolejki, bo "Figo" wolejem z szesnastego metra skierował piłkę wprost pod poprzeczkę.

- Miałem dzisiaj sporo roboty, ale to nasza obrona zagrała dobry mecz i udało się zagrać na zero z tyłu - komplementował kolegów nasz bramkarz. 

- Był remis, ale ten wynik trzeba jednak potraktować w kategorii straty dwóch punktów, a nie zyskania jednego - dodał po meczu Paweł Oleksy, skrzydłowy defensor Ruchu.

To głównie skrzydłami "Niebiescy" próbowali forsować bramkę miedziowych. Lubinianie mieli sporo kłopotów z upilnowaniem szarżującego po prawej stronie Kamila Mazka. W 80. minucie meczu mógł w sytuacji sam na sam pokonać Polacka. Zresztą cała chorzowska drużyna musiała wziąć przykład z chorzowskiego "Speedy Gonzalesa" i w drugiej połowie nieco podkręciła tempo.

A Mariusz Stępiński? Dziś próbował kilka razy, ale skutecznie przeszkadzali mu obrońcy Zagłębia. Aż w końcu trener Waldemar Fornalik zdecydował, by najskuteczniejszego chorzowskiego napastnika zmienił Michał Efir.

W 60. minucie piłkarze i kibice Ruchu domagali się jedenastki, bo Marek Zieńczuk padł na ziemię w okolicach jedenastego metra. Arbiter jednak nie podyktował ani rzutu karnego ani rzutu rożnego.

Końcówka była bardzo nerwowa. I jeden błąd mógł przesądzić o tym, kto wygra. Żadna bramka jednak nie padła.

Ruch Chorzów – Zagłębie Lubin 0:0 (0:0)

Żółte kartki: Dąbrowski, Papadopulos, Janoszka (Zagłębie)
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). 

Ruch: Putnocky - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Mazek, Surma, Iwański, Lipski, Zieńczuk (61. Podgórski) – Stępiński (77. Efir)

Zagłębie: Polacek – Cotra, Dąbrowski, Zbozień, Todorovski – Woźniak, Rakowski, Starzyński (80. Jagiełło), Kubicki, Janoszka – Papadopulos (73. Piątek)

(pam)

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.