Kutz o nowym chorzowskim kinie: Tutaj rządzi widz

Na uroczystość przybył m. in. Kazimierz Kutz, który spotkał się z widzami kina
Inicjatywa, która w Polsce rozwija się już jakiś czas, na Śląsk przybywa po raz pierwszy. „Grajfka” to 45 kino w ramach sieci, która zrzesza kina bardzo małe, 20-, 30-, 40-osobowe, ale tak samo profesjonalne jak multipleksy.
- „Kina za rogiem” mają wypełnić niszę, jaką zostawiają duże kina sieciowe, które siłą rzeczy pokazują tylko repertuar uśredniony, a szereg wspaniałych produkcji nie może się przebić do kin. U nas film nie wpada do repertuaru na tydzień czy dwa, a jest w bibliotece lata - mówi Grzegorz Molewski pomysłodawca i koordynator sieci „Kin za rogiem”.
Założenie kina jest proste. W czasach multipleksów potrzeba nie kolejnego wielosalowego molocha, tylko czegoś kameralnego, gdzie spotka się wspólnota o podobnych zainteresowaniach.
- Nie konkurujemy z dużymi sieciami. Są nowości, ale z zasady minimum cztery miesiące po premierze. W zamian bilety są bardzo tanie - tłumaczy G. Molewski.
Na uroczystości pojawili się także ambasadorzy „Kina za rogiem” Kazimierz Kutz i Marian Dziędziel. Wybitny reżyser podczas spotkania autorskiego zachwycał się ideą kina społecznościowego.
- Tutaj w zasadzie rządzi widz. Wystarczy, że zbierze się kilka osób, które kino kochają, sami sobie wybierają film, organizują projekcje i mogą przyjemnie spędzić kilka godzin. Jest w nas tęsknota, żeby uciec przed telewizją, polityką, biurami i odpowiedzią na tę tęsknotę jest „Grajfka”.
Marian Dziędziel promował w „Grajfce” film „Moje córki krowy”, w którym wciela się w główną rolę. Nie ukrywał, że lubi małe kina.
- Lubię oglądać filmy w kameralnej atmosferze. Stwarza się wtedy inny wymiar. Nie ma ha, ha, ha, hi, hi, hi. Tylko reakcja widza myślącego, który przyszedł do kina zobaczyć film, a nie zjeść popcorn - dodaje.
Reklama:
Dyskusja: